Mój Blog
Pisarz pisze. Jeśli chcesz być pisarzem, pisz
Do widzenia. Adiós. Hasta la vista, baby.
Kolejny rok prawie za nami. Zaraz będziemy mieli go z głowy. Światła już gasną.
Kurtyna.

Wszyscy z radością żegnają się z rokiem 2020. Chcą zapomnieć o pożarach szalejących w Australii, które zniszczyły teren o powierzchni ponad 190 tysięcy kilometrów kwadratowych, i o pożarach lasów w Ameryce, w których ogniu spłonęły też niezliczone domy na Zachodnim Wybrzeżu. O protestach politycznych, buntach i zamieszkach. O pandemii. O prezydencie, który nie chce uznać swojej porażki. O księciu, który wypisał się z rodziny królewskiej.
Chociaż ja też się cieszę z pożegnania z tym rokiem, wiem, że będę za nim tęskniła. Tylko jeszcze nie wiem dlaczego.
Ostatnie dni grudnia przywodzą mi na myśl piosenkę country, śpiewaną przez Brada Paisleya. Tekst utworu Last time for everything przypomina mi, że tak jak wszystko robimy kiedyś po raz pierwszy, tak też w końcu robimy to po raz ostatni:
Pokazanie w barze sfałszowanego dowodu
Przytulanki z dziewczyną na tylnym siedzeniu samochodu
Wyjście z drużyną na ważny mecz z uniwersyteckiej szatni
Wszystko robimy kiedyś po raz ostatni.
Często skupiamy się na tym, co dzieje się po raz pierwszy. Może to być pierwsze słowo. Pierwszy ząb. Pierwszy krok. Pierwszy dzień szkoły. Pierwszy biustonosz. Pierwszy gol na boisku. Pierwszy pocałunek. Pierwsza randka. Pierwsza miłość. Pierwszy zawód miłosny.
Kiedy opowiadamy historię swojego życia, często mówimy o najróżniejszych pierwszych razach. Wspominamy pierwsze zwierzę domowe. Pierwszy samochód. Pierwsze mieszkanie. Pierwszy dom.
Któreś zwierzę będzie jednak dla nas ostatnie, kiedy nasz wierny przyjaciel odejdzie i nie przygarniemy kolejnego. I któryś samochód okaże się naszym ostatnim, gdy będziemy już zbyt starzy, by prowadzić, i na zawsze pożegnamy się z kierownicą.
Jak w refrenie piosenki:
Ostatni dzwonek, ostatnia szansa, ostatnia piosenka, ostatni takt tańca
Czasem po prostu nie wiesz, że to już
Więc przytul mnie i pocałuj, jakby jutro miało już nie być nas
Bo wszystko robimy kiedyś ostatni raz.
Ostatnie razy najczęściej są tajemnicą.
Śpiewam sobie ostatnio tę piosenkę, bo chcę pamiętać, żeby zawsze być życzliwa – przecież nie wiem, kiedy wypowiem ostatnie słowa do tych, których kocham.
Jak będą brzmieć nasze ostatnie słowa w 2020 roku? Pewnie będziemy narzekać na to, co się w nim wydarzyło. Takie wspomnienia zachowamy w sercu na następne lata. Ale w tej pandemii też zrobimy różne rzeczy po raz ostatni…
Ostatni raz przyjdziesz na lekcję na Zoomie.
Ostatni raz pójdziesz po mleko w maseczce na twarzy.
Ostatni raz będziesz pracować w spodniach od piżamy.
Ostatni raz połączysz się przez kamerę w telefonie ze swoimi dziadkami w domu opieki.
Ostatni raz staniesz dwa metry od nowo narodzonego wnuka.
Ostatni raz przytulisz mamę.
Ostatni raz zadzwonisz do taty.
Zawsze tak było – któregoś dnia mieliśmy ostatnią szansę, żeby się z kimś zobaczyć, usłyszeć jego głos, poczuć jego dotyk, zachwycić się zapachem ulubionego dania, które nasz bliski przygotowywał dla nas na każdy Dzień Dziękczynienia albo Paschę. Rzadko uświadamiamy sobie, że coś dzieje się po raz ostatni. Jeśli mamy szczęście, potrafimy cieszyć się pięknem, zanim zniknie na zawsze z naszego życia.
Ja wciąż mam zapisaną na automatycznej sekretarce wiadomość głosową od mojej mamy z 2013 roku, kiedy odśpiewała mi Sto lat. Wiedziałam, że powoli traci pamięć, i bałam się, że kiedyś zupełnie zapomni, kim jestem. W nagraniu mama mówi mi też, że jestem wspaniałą córką i że bardzo mnie kocha.
Później choroba Alzheimera nie pozwoliła jej już pamiętać o moich urodzinach. A chociaż zmarła cztery lata temu, nadal co roku słucham, jak śpiewa mi Sto lat.
Nie jestem w stanie wyobrazić sobie wszystkich pierwszych razów, które mama świętowała z jedenaściorgiem swoich dzieci – ani jak bolesne musiały być dla niej ostatnie razy z nimi. Mocno przeżyła wyprowadzkę ostatniego dziecka. W domu, w którym zawsze panował hałas jak na boisku szkolnym w czasie przerwy, nagle zapadła grobowa cisza.
Podczas każdej wizyty u moich wnucząt przeczuwam, że zbliżają się różne ostatnie razy. Ostatni raz, kiedy siadają mi na kolanach, żebym przeczytała im książeczkę z obrazkami. Ostatni raz, kiedy proszą mnie o pomoc w zawiązaniu sznurówek. Ostatni raz, kiedy mogę im zaśpiewać na dobranoc.
Nie wiemy, że coś wydarzyło się ostatni raz, dopóki nie jest za późno.
Dlatego zanim ten znużony rok zniknie w naszym lusterku wstecznym, potraktujmy go jak dzwonek alarmowy, dzięki któremu nie umknie nam już żaden ostatni raz.