Mój Blog
Pisarz pisze. Jeśli chcesz być pisarzem, pisz
Środa Popielcowa wyznacza oficjalny początek Wielkiego Postu oraz moment, gdy stajesz przed pytaniem, które zaważy na twoim losie:
Z czego zamierzam zrezygnować na czterdzieści dni?
Niektórzy stawiają na pewniaki: cukierki, czekoladę, kawę, piwo, Netfliksa, Facebooka, przekleństwa albo papierosy. Przypomina mi się dowcip o facecie, który z okazji Wielkiego Postu rzucił picie, palenie i przeklinanie. Kiedy ksiądz zapytał go, jak mu idzie, mężczyzna odpowiedział: „Do diabła, zostawiłem papierosy w barze”.
Wielki Post nie musi być czterdziestodniowym festiwalem poczucia winy ani sprawdzianem wytrzymałości. Możemy zamienić go w czterdziestodniową podróż pełną wdzięczności i spędzić cały ten czas, praktykując najwspanialsze z przykazań: MIŁOŚĆ. Chodzi przecież o to, by rozwijać duszę, a nie karać ciało.
Post to świetny czas na bilans własnej duchowości. To fantastyczny okres na małe duchowe wiosenne porządki. Co leży głęboko schowane w szafie twojej duszy? Co trzeba wydobyć z zakamarków twojego serca? Strach? Urazę? Gniew? Apatię? Zacznij od końca, czyli wyobraź sobie, że jest wielkanocny poranek. Co się zmieniło przez te czterdzieści dni? Czego udało ci się dokonać? Jakiego nałogu czy wady charakteru się pozbyłeś? Kim chcesz teraz być? Spraw, by miało to znaczenie, by życie – twoje lub kogoś innego – zmieniło się na lepsze.

Sypiemy sobie głowy popiołem, by pamiętać o śmiertelności. Gdyby pozostało ci czterdzieści dni życia, co byś sobie darował? A jeszcze lepiej: co darowałbyś innym?
Mógłbyś…
…podarować samotnemu rodzicowi czterdzieści minut pomocy, aby miał czas dla siebie.
…darować sobie urazę. Ten wielgachny żal, który żywiłeś i hodowałeś przez całe życie. Wiesz który. Ten wielki głaz. Były mąż. Była żona. Twój tata. Twoja mama. Córka, która od lat z tobą nie rozmawia. Uwolnij jeńców. Przez czterdzieści dni módl się, by tę osobę spotkało absolutne dobro. Bóg wie, co to jest, ty nie musisz. Módl się, by zrozumiała, jak mocno kocha ją Bóg, nawet jeśli sam nie czujesz do niej żadnej miłości. Boża miłość do niej dotrze. Do ciebie też.
…darować sobie cały ten wstyd, ten mrok w twoim wnętrzu, który sprawia, że czujesz się zgniły do szpiku kości. Zostałeś stworzony do świetności i świętości. Czujesz wstyd? Nie wstydź się go pozbyć.
…podarować komuś komplement, uśmiech, uwagę, pomocną dłoń albo pierwszeństwo temu spieszącemu się kierowcy.
…dać czterdzieści minut swoim przodkom i podziękować im na cmentarzu za wszystko, co dla ciebie poświęcili.
…darować sobie strach, wątpliwości, plotki, marudzenie i narzekanie na czterdzieści dni albo na zawsze.
…podarować sobie nowego Boga. Daruj sobie tamtego Boga-straszydło i odnajdź Boga radości, który kocha to arcydzieło, którym jesteś. Boga, który kocha cię bardziej niż twoja babcia. Boga, który przychodzi bez broni. Boga, który już teraz kocha cię takiego, jakim jesteś. Przyjmij to i żyj szczęśliwie.
…darować sobie łapanie wielu srok za ogon i po prostu zrobić jedną rzecz z pełnym zaangażowaniem.
…darować sobie swoje żale. Na koniec każdego z czterdziestu dni zatrzymaj się i spójrz wstecz. Czy jest ktoś, przed kim zamknąłeś serce? Czy są słowa, które wolałbyś cofnąć? Słowa, które żałujesz, że wypowiedziałeś? Napraw to teraz.
…darować sobie smutną, dołującą, gniewną muzykę. Jaka ma być ścieżka dźwiękowa twojego życia? Stwórz playlistę, którą będziesz chciał włączać.
…zrezygnować z jednego posiłku w tygodniu i podarować te pieniądze bankowi żywności.
…podarować jedną rzecz tygodniowo sklepowi charytatywnemu.
…podarować sobie odrobinę wyciszenia w Jesuit Retreat Center w Parmie, by nakarmić swoją duszę.
Podaruj innym te słowa: „Miałaś rację…”, Przepraszam…”, Kocham cię…”, Dziękuję…”, Świetnie się spisałeś”.
Daruj sobie te słowa: „Ty zawsze…”, „Ty nigdy…”, „Nieważne…”.
Podaruj szansę innym wyznaniom. Odwiedź inny kościół, świątynię, lub meczet.
Podziękuj czterdziestu osobom. Każdego dnia zadzwoń, napisz SMS-a albo e-maila z podziękowaniem do sąsiadów, nauczycieli, rodziny i przyjaciół, którzy cię ukształtowali i uszczęśliwili.
Podziękuj za swoje życie. Za to, ile zarabiasz. Za dzieci. Za dom, który pochłania wszystkie twoje pieniądze. Za psa, który zjada wszystkie lewe buty. Pobłogosław ten bałagan, który składa się na twoje życie.
Podaruj swoją obecność osobie, która przed tobą stoi. To zawsze najważniejszy człowiek w twoim życiu. Bądź obecny. Patrz mu w oczy. Mów po imieniu. Ludzie uwielbiają słyszeć swoje imię.
Codziennie podaruj sobie czterdzieści sekund przed lustrem, żeby zapamiętać, kim jesteś w oczach Boga. Pław się w miłości Boga do ciebie, niedoskonałego człowieka, który pewnie zboczy z kursu i zje to ciasteczko, popije piwem, a nawet przeklnie podczas Wielkiego Postu.
Podaruj sobie spokój. Koniec z biczowaniem się za wagę, za wiek, za złe wybory. Raz na zawsze wybacz sobie wszystko.
Przez czterdzieści dni zadawaj sobie pytanie:
Co zrobiłby ktoś, kto kocha samego siebie?
A potem to zrób. Bo ostatecznie Wielkanoc to opowieść o miłości.